Większość mówi: bez kapitału i kontaktów nie da się rozkręcić biznesu. Udowodniliśmy, że to nieprawda. Zaczynaliśmy z 10 tysiącami złotych oszczędności i pomysłem, który nie zakładał ani wielkich metraży, ani dominacji rynku. Dziś prowadzimy jedno z najbardziej rozpoznawalnych studiów fizjoterapii w Polsce — Fizjo4Life. Jak to osiągnęliśmy? Dzięki odwadze, elastyczności i brutalnie szczerej analizie potrzeb rynku. W tym artykule pokażemy Ci dokładnie: co zadziałało, co położyliśmy, na czym się uczyliśmy i dlaczego rozwój fizjoterapeutycznego biznesu to nie tylko kursy i logotyp, ale cała masa decyzji, za które nikt inny nie weźmie odpowiedzialności.
Znasz to uczucie, kiedy myślisz: „jeszcze nie teraz”? Brakuje sprzętu, ludzi, pieniędzy. Możesz mieć wrażenie, że dopiero jak wszystko będzie gotowe — wtedy ruszysz. My też tak myśleliśmy. Ale mimo to wystartowaliśmy.
W 2011 roku zaczynaliśmy w 8-metrowym lokalu. Nie mieliśmy umowy najmu, a pierwszy czajnik do grzania parówek przynieśliśmy z domu. I choć brzmi to jak historia „z garażu”, to była nasza codzienność.
Było wąsko, ciasno, bez zaplecza i bez gwarancji, że ktoś w ogóle przyjdzie. Ale to miejsce miało jedną przewagę — pozwalało działać. Nawet jeżeli na początku sami nosiliśmy sprzęt, sami odbieraliśmy telefon i sami wszystko ogarnialiśmy.
Gdybyśmy czekali, aż będzie idealnie — Fizjo4life by nie powstało. A więc pytanie do Ciebie: co jesteś w stanie zrobić teraz, z tym, co masz? Nie za miesiąc. Nie za pół roku. Dziś.
Zacznij od wersji minimum. Najmniejszej możliwej przestrzeni, najprostszej wersji usługi, podstawowej strony www. Zamiast pytać „czy już mogę?”, zapytaj „co mogę teraz?”.
Własny lokal? Sprzęt? Branding? Często pojawia się pokusa, żeby wziąć finansowanie i „od razu wyglądać jak studio z Instagrama”. Ale to może być pułapka.
My zaczęliśmy z 10 tysiącami złotych. Bez leasingu, bez kredytu. I szczerze? Bolało. Każda wydana złotówka musiała być przemyślana. Ale dzięki temu uczyliśmy się liczyć, analizować, patrzeć w tabelki — zamiast zgadywać.
Nie mówimy Ci: „nie bierz kredytu”. Mówimy: zanim go weźmiesz, upewnij się, że umiesz zarządzać tym, co masz. Kredyt nie załatwi za Ciebie strategii, decyzji, komunikacji. On tylko powiększy skalę błędu, jeśli coś pójdzie nie tak.
Widzieliśmy wielu fizjo, którzy startowali z pełnym zapleczem, drogimi meblami, piękną stroną i… pustym kalendarzem. Koszty rosły, frustracja narastała, a kasa się kończyła. Jeśli dziś ledwo ogarniasz 5 tysięcy, to z 50 będzie jeszcze trudniej. To nie brak pieniędzy hamuje firmy. To brak świadomości, jak je mądrze wykorzystać.
Jeśli prowadzisz tylko kalendarz pełen pacjentów, to wiesz, co się dzieje w wakacje, grudniu albo przy nagłych zachorowaniach. Nagle zyski lecą w dół, a Ty zostajesz z kosztami.
Dlatego my od początku budowaliśmy kilka nóg. Jedna z nich to e-commerce, druga to szkolenia, trzecia — wynajmy. Nie wszystko naraz, ale krok po kroku. Kiedy jedna noga kuleje, druga stabilizuje sytuację.
To nie musi być skomplikowane. Może jesteś świetny w edukowaniu pacjentów? Zrób z tego e-booka. Masz doświadczenie w jakimś nurcie pracy? Prowadź warsztat. Może ktoś z zespołu może poprowadzić zajęcia grupowe w sali, która po 17 stoi pusta?
Chodzi o to, żeby nie opierać całego bytu na jednym źródle. Nawet jeśli dziś masz full kalendarz — dobrze mieć alternatywę, która pozwoli przetrwać spadki formy, pandemie, kontuzje albo po prostu urlop.
Bardzo łatwo dać się ponieść pomysłom pacjentów. „A może zrobicie saunę? A może masaże dla par?” — my też to słyszeliśmy. Czasem warto. Czasem nie.
Nasza sauna powstała, bo… chcieliśmy ją mieć. I do dziś jest, ale nigdy nie była hitem. Pacjenci tego po prostu nie potrzebowali. Z kolei uroginekologia powstała po setnym pytaniu o „czy znacie kogoś od…”. I tam trafiło w punkt.
To, że ktoś czegoś chce, nie znaczy jeszcze, że będzie z tego stały dochód. A jeśli już coś testujesz — zrób to w wersji minimum. Nie rzucaj się od razu na pełne wykończenie nowej sali. Sprawdź, przetestuj, zweryfikuj. I dopiero potem zdecyduj.
Twoje studio to nie test laboratoryjny. Ale warto eksperymentować — tylko świadomie. I nie zawsze zgodnie z tym, co najgłośniej podpowiadają klienci. Rynek to więcej niż kilka opinii.
To może być trudne do przyjęcia — zwłaszcza jeśli jesteś ekspertem i lubisz być w centrum. Ale jeśli chcesz rozwijać firmę, musisz odpuścić kontrolę. Oddać pacjentów. Zająć się firmą, nie tylko terapią.
My też długo myśleliśmy, że musimy robić wszystko najlepiej. Ale prawdziwy przełom przyszedł wtedy, kiedy zaczęliśmy zatrudniać lepszych od siebie i dawać im przestrzeń. I nagle okazało się, że firma działa, nawet kiedy nas nie ma w gabinecie.
To jest moment przejścia z „gabinetu jednoosobowego” do „miejsca pracy”. I z fizjo, który wszystko robi sam, do lidera, który wspiera zespół. Taki skok mentalny wymaga odwagi. Ale to jedyna droga, jeśli chcesz skalować swoją firmę.
Pomyśl: czy jesteś gotowy nie być najważniejszy? Bo w dobrym zespole nikt nie musi.
Własny biznes to często samotna droga. Ale wcale nie musi taka być. Nie musisz mieć wspólnika, ale potrzebujesz ludzi, z którymi możesz rozmawiać: szczerze, otwarcie, bez filtra.
My mamy siebie. I wiemy, że to nie jest dla każdego. Ale może Ty masz kolegę po fachu, kogoś z kursu, mentora, partnera, siostrę — kogoś, kto Cię rozumie i potrafi zadać trudne pytania, kiedy sam przestajesz widzieć jasno.
Decyzje podejmowane w próżni rzadko są trafne. Czasem wystarczy jedno dobre pytanie, żeby nie wejść na minę. Czasem trzeba się wygadać, zanim coś się wyla.
Zrób sobie krąg zaufania. To nie słabość. To narzędzie. A dla wielu — to ratunek.
Niektóre rzeczy trzeba przetestować szybko i równie szybko pogrzebać. My mieliśmy kilka projektów, które miały się „same robić” — żaden nie wypalił. Ale to właśnie dzięki nim zobaczyliśmy, co naprawdę działa.
Nie każde działanie musi być od razu długofalową strategią. Możesz wystartować z prototypem — prostą wersją produktu, usługą w testach, krótkim cyklem szkoleń. To pozwoli Ci zbadać zainteresowanie, zebrać feedback i oszczędzić czas oraz pieniądze.
Nie oceniaj siebie przez pryzmat nieudanych prób. One są potrzebne. To testy, nie porażki. A im szybciej wyciągasz wnioski, tym szybciej idziesz dalej.
Może masz dziś coś, co warto puścić wolno? Przestać ratować coś, co nie działa? Daj sobie zgodę. Zrobisz miejsce na coś, co może naprawdę zatrybić.
fizjoterapiaprowadzenie firmyzakładanie firmy